Niedawno robiłem selekcję zdjęć z ostatniego chrztu, jak natknąłem się na powyższe zdjęcie. Przez pierwszą chwilę jako fotograf popatrzyłem na nie i chciałem je odrzucić, bo takie niedoskonałe, tak jakoś ucięte dwie twarze ehhh pomyślałem… Schowany gdzieś z tyłu głowy Mr Hyde mówi, poczekaj, pomyśl, patrz na to zdjęcie nie jako fotograf, ale jako człowiek, jak rodzic. No i faktycznie patrząc z tej perspektywy, to zdjęcie znajduje się dokładnie po przeciwnej stronie, czyli na liście rodzinnych perełek. Sam takie zdjęcie powiesiłbym chętnie w swoim domu na ścianie jako pamiątkę z tej chwili. Dla postronnego człowieka to zdjęcie może nie znaczyć nic, ale dla osób, które brały udział w „tej chwili” to zdjęcie mówi wszystko.
Czasami mam wrażenie, że zapominam, dla kogo robię te zdjęcia, dla kogo będą one wyjątkową pamiątką…
A wy co sądzicie? Macie takie swoje niedoskonałe perełki? Zdjęcia, które mimo technicznych niedoskonałości są jak to śpiewała Tina Turner „Simply the best”?
Ja mam w swojej kolekcji dużo takich zdjęć.